Polacy wrócili z mistrzostw świata. Pływali „sercem" i zdobywali medale [WIDEO]

Polacy wrócili z mistrzostw świata. Pływali „sercem" i zdobywali medale [WIDEO]

To były najlepsze w historii – pod względem liczby zdobytych medali – mistrzostwa świata na krótkim basenie w wykonaniu polskich pływaków. Pięć brązowych krążków, do tego masa rekordów Polski i rekordów życiowych. Biało-czerwoni udowodnili w Budapeszcie, że należą do światowej czołówki. A przed nimi kolejne lata, które mogą oznaczać pasmo sukcesów. 

Każdy kolejny dzień zawodów w Dunaj Arenie przynosił reprezentantom Polski nowe rekordy i medale. Zarówno te indywdualne, jak i sztafetowe. Malkontentom, którzy zakładali niski poziom zawodów kilka miesięcy po igrzyskach, wytrącono argumenty już na początku, kiedy rozwiązał się worek z rekordami świata. Tych w całych mistrzostwach ustanowiono ponad 30.

Biało-czerwoni, których start na mistrzostwach świata wspierał sponsor główny polskiego pływania PGE Polska Grupa Energetyczna S.A., walczyli o medale właścwie do ostatniej konkurencji budapeszteńskiej imprezy. W niedzielny wieczór o podium otarła się sztafeta 4x100 metrów stylem zmiennym mężczyzn. Startował w niej m.in. Kacper Stokowski, który wcześniej zdobył brąz indywidualnie na 100 m grzbietem i w sztafecie 4x100 m dowolnym. Był zadowolony ze swojego startu, choć czuł lekki niedosyt. - Pięć razy udawało mi się poprawić rekord Polski. Ale brakło perfekcyjnego wyścigu, przysłowiowego "dnia konia". Wszystko pływałem sercem i tym, co wytrenowałem. Udały mi się te mistrzostwa i jestem z siebie bardzo zadowolony. Zazwyczaj w okresie poolimpijskim mistrzostwa są wolniejsze, ale tym razem były najszybsze w historii. Zrealizowałem plan szkoleniowy i to zaowocowało. Mogłem jeszcze popłynąć na 200 metrów i tam walczyć o medal. Ale podjeliśmy taktyczną decyzję, by skupić się na sztafecie. Ustanowiliśmy w niej rekord Polski i byliśmy blisko podium. Buduje się ta nasza drużyna, czuć "team spirit" i dobrze mi się pływa w sztafetach. Oby więcej tego w Polsce - powiedział dwukrotny medalista budapeszteńskich mistrzostw.

Dwa medale z Budapesztu przywiozła też Katarzyna Wasick, która mieszka i trenuje w Stanach Zjednoczonych, ale po mistrzostwach świata przyleciała do Polski. Tu spędzi święta, wystartuje w mistrzostwach kraju i pojawi się na Balu Mistrzów Sportu. Ona również jest bardzo zadowolona ze swojej postawy w Dunaj Arenie. - Bardzo udana końcówka roku. Wracam do kraju z wielką motywacją na kolejne lata. Medale z Budapesztu pokazują, że wciąż jestem w czołówce swiatowej, mogę się  ścigać z najlepszymi. Bardzo ważne są nasze sztafetowe medale, bo to duży impuls dla całej reprezentacji. Amerykanka Gretchen Walsh ustanowiła w Budapeszcie 10 rekordów swiata. To, że mogłam z nią rywalizować było niesamowite. Może na kolejnych mistrzostwach będę troszkę bliżej niej. Atmosfera w naszej ekipie była bardzo dobra. Widać, że wszyscy wierzyli w sukces - opowiadał podekscytowana, wspominając rywalizację w Budapeszcie.

Zwykle oszczędny w słowach Krzysztof Chmielewski, na warszawskim lotnisku chętnie odpowiadał na pytania dziennikarzy. On przywiózł z Węgier brąz na 200 m stylem motylkowym. - Nie spodziewałem się, jaki osiagnę wynik, na co mnie stać. Ale cieszę się z rekordu życiowego. Ostatni raz płynąłem tę konkurencję dwa lata temu, nie miałem pojęcia, na jakim jestem poziomie. Organizacja zawodów była, bardzo dobra, zakwaterowanie, pływalnia. Wszystko jak zwykle. Tak się przynajmiej wydawało. Skąd tyle rekordów? To zadziwiające, bo po igrzyskach ludzie zazwyczaj pływają wolniej. A tymczasem mieliśmy do czynienia z rekordem... rekordów świata - ocenił studiujący w Stanach Zjednoczonych zawodnik. 

- Po igrzyskach mieliśmy krótkie roztrenowanie, a w Budapeszcie większość zawodników miało już dyspozycję budowaną z myślą o sezonie 2025.  Trenerzy wykonali dobrą robotę. Cieszy też, że było dużo wysokich miejsc, rekordów zyciowych i Polski. To oznacza duży postęp. O poziomie mistrzostw świata niech świadczy fakt, że co chwila padały kolejne rekordy. Nasi zawodnicy byli głodni startu na krótkim basenie i znakomicie walczyli. Dobrze zaczęło się już pierwszego dnia. No i bardzo dobrze się zakończyło. Fajny prezent pod choinkę dla zawodników, trenerów i mam nadzieję, że też dla kibiców - podsumował trener główny reprezentacji Polski, Paweł Wołkow.

Po wylądowaniu na lotnisku im. Chopina w Warszawie pływacy udali się jeszcze na spotkanie z ministrem sportu i turystyki, Słowomirem Nitrasem, który pogratulował medalistom i ich trenerom.

W sumie zatem reprezentacja Polski wróciła do kraju z pięcioma brązowymi medalami. W rywalizacji indywidualnej wywalczyli je Katarzyna Wasick (50 metrów dowolnym), Kacper Stokowski (100 metrów grzbietowym) i Krzysztof Chmielewski (200 metrów motylkowym), a do tego na najbliższym stopniu podium dwukrotnie stanęły polskie sztafety – męska 4x100 metrów dowolnym (Kamil Sieradzki, Jakub Majerski, Ksawery Masiuk, Kacper Stokowski i Piotr Ludwiczak, który płynął w eliminacjach) oraz mieszana 4x50 metrów dowolnym (Piotr Ludwiczak, Kamil Sieradzki, Kornelia Fiedkiewicz, Katarzyna Wasick).